Chodzę do pierwszej klasy gimnazjum. W klasie mam przyjaciółkę (poznałam ją na początku roku) i kolegę którego znam 6 lat. On mi się podoba od jakichś 2 lat, ale nikomu się do tego nie przyznałam. I moja przyjaciółka niedawno wyjawiła mi że się w nim zakochała. zakochałam się w chłopaku z klasy ale on mnie nie zauważa i inne koleżanki z nim flirtują co mam zrobić:( ? 2011-03-02 16:33:20; Zakochałam się w chłopaku co mam zrobić? 2013-06-23 19:34:16; Zakochałam się, a on mnie nie zauważa? 2009-12-03 19:21:49; Zakochałam się w chłopaku, który mnie nie zauważa. Co zrobic? 2012-11-16 18: Martusiaa. zapytał (a) 05.05.2010 o 21:37. Chyba zakochałam sie w chłopaku który chce mnie tylko zaliczyć . ; (. Jest taki typowy podrywacz który z każdą panną musi sie poobściskiwać żeby poczuć sie " lepiej ". Ostatnio bardzo sie mną zainteresował ale boje sie że mnie poprostu wykorzysta i zostawi : (. co mam zrobić ? Zobacz 7 odpowiedzi na pytanie: zakochałam sie w chłopaku czy powinnam mu to powiedzieć myśle że nie a co wy o tym sądziscie odpowiedział (a) 20.11.2012 o 20:50. nie poddawaj się bądź twarda i pamietaj żeby mieć nadzieje zagadaj do niego i pokaż że jesteś lepsza od jego dziewczyny. odpowiedział (a) 20.11.2012 o 20:53. Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Co robić? Zakochałam się w zajętym chłopaku?! kata sambutan ketua panitia 17 agustus singkat. Witam serdecznie. Zakochałem się, mam 16 lat i wiem, że zaraz będą odpowiedzi typu: "Masz na wszystko czas, życie przed tobą, lecz moje życie co chwila, a szczególnie z roku na rok się rujnuje, ponieważ zakochałem się w przyjaciółce. Ale zacznę od początku, a zaczęło się od roku 2008, gdy po pobycie za granicą przez 8 miesięcy musiałem (niestety) wrócić na jakiś czas do Polski. Ten czas się przedłużył do kilku lat i w przeciągu tych kilku lat spotkało mnie tyle nieszczęść, że długo by wyliczać. Piszę tutaj, by uzyskać jakąkolwiek pomoc, bo byłem już u kilku psychologów i to była chyba jednak tylko strata czasu i pieniędzy. Zaczęło się od tego, że po przyjeździe rodzice zapisali mnie w Polsce do niezbyt odpowiedniego gimnazjum. Jednym słowem piekło. Nieprzyjemni uczniowie, nauczyczyciele z dziwnym podejściem, itd. Teraz jestem w lepszym gimnazjum, ale nerwica po poprzednim została lub sie nasiliła. Po 2 latach nie mogę się przyzwyczaić do polskich gimnazjów, ale to już inna kwestia. Całe moje życie mam problem z przedmiotami ścisłymi, a szczególnie mam na myśli matematykę. Żeby dostać chociaż ocenę 2- muszę wykonać mnóstwo pracy. Wstyd, ale tak bywa. Nie widzę pozytywnych myśli, ponieważ nie wiem, co to będzie pod koniec roku szkolnego. Jestem załamany. Jedynym problemem były u mnie kłopoty w szkole, lecz kolejny kłopocik doszedł na początku roku 2010. Zakochałem się i to doszło do problemu głównego. Otóż po kilku latach braku kontaktu z pewną koleżanką, nagle dostałem od niej wiadomość. Odezwała się, co było czymś, o czym nawet nie pomyślałem nigdy. W końcu minęło tyle lat. Po odnowieniu kontaktów spotkaliśmy się kilka razy. Później zaczęło się robić gorzej i gorzej. Zapraszałem ją do kina, ona odmawiała. Zawsze uczyła się świetnie, ponieważ to Azjatka, więc rewelacyjne oceny to nie przypadek. Poczułem coś do niej, coś, co czuję do tej pory od prawie roku, a mianowicie zakochałem się. Teraz ona nawet nie odpowiada na moje wiadomości. Próbowałem nawet porozmawiać z moimi rodzicami na ten temat, w końcu się odważyłem, lecz odpowiedzi były niezbyt zachęcające i przez tę rozmowę, czułem się gorzej. Zakochałem się i teraz w szkole chodzę smutny, zamyślony, itp. Ciężko mi żyć. Nie wiem, co zrobić, bo ona cały czas siedzi mi w głowie. Aż mi żal to mówić, ale zakochałem się i przez te ciągłe zamyślenia porzuciłem własne pasje i być może początki kariery! W tym przypadku mogę się pochwalić, że byłem bardzo dobrze zapowiadającym się kierowcą kartingowym. Niestety, może to dziwne, nawet dla samego siebie, ale zrobiłbym wszystko dla tej dziewczyny. Wykonując rzeczy, które lubiłem zaczynały się myśli o niej. To, że może mnie nie chce, itd. Sprawa jest tak poważna, że byłem kilka razy u psychologów, którzy jak to wszyscy, mówili, że mam na wszystko czas i takie tam. Moje życie ciągle stoi pod znakiem zapytania. Zakochałem się, nie mogę bez niej żyć i normalnie funkcjonować. Już miałem tysiące prób samobójczych. Wiem, może jak tchórz, ale nie mam żadnych optymizmów, przynajmniej ich nie widzę. Wiem, że w sytuacjach uczuciowych trzeba sobie jakoś samemu poradzić, ale naprawdę się w to wplątałem. Może jednak jest jakaś pomoc? Dziękuję za uwagę i informuję, że rozpisywanie się, to moja cecha. Pozdrawiam. MĘŻCZYZNA, 16 LAT ponad rok temu Depresja a występowanie urojeń Depresja to choroba cywilizacyjna. Wciąż jednak nie jest to dobrze znana choroba. Obejrzyj film i poszerz swoją wiedzę o depresji. Psychiatra Agnieszka Jamroży wyjaśnia związek miedzy występowaniem urojeń a depresją. ~koszałekOpałek napisał: Niech to będzie przestroga dla kobietki - Olej związek z rozsądku. bo lata polecą jak dni , a ja wciąż myślę o swojej byłej tak jak Ty o tym starszym panu. Tylko ja mam porównanie jak było zajebiscie w seksie , z kazdym dotykiem/pchnieciem, muśnięciem ochy i achy a teraz Ona myśli co jutro na śniadanie/obiad i co w pracy, dobrze w łóżku miedzy nami tylko jak jest po alkoholu. Nie raz zdziwiony pytałem - co tak Ci dobrze ? a ona że wypiła 3 drinki. i wszystko jasne. heeh To trudne. Mam wrażenie, że każdy związek to kompletnie oddzielna historia i że to konkretni ludzie ją tworzą. Przyznam coś (mając szczerą nadzieję, że nie urażę nikogo z Was), ale... przeżyłam mały szok pisząc na tym forum :) To było jak powrót do wczesnej młodości - kiedy kompletnie idealizowałam miłość. Wydawało mi się, że takie "twarde stąpanie po ziemi" jest czymś dojrzalszym, że to po prostu życie, które nie polega na malowaniu chmurek i jeżdżeniu na jednorożcach. No i pewnie nie - ale nadal się zastanawiam, jak wiele w tym wszystkim znaczy zwykłe zakochanie? Co do odkochania :) Próbuję na to wszystko patrzeć z dystansu i... no jesteśmy sobie ludźmi. Świat nie jest idealny, my też nie jesteśmy - ale jakąś tam przyzwoitość należałoby zachować. Takie minimum człowieczeństwa. Nie będę Ci niczego radzić, KoszałekOpałek (fajny nick... :) ) - ja jestem w innym punkcie życia - czytam o tych wszystkich nieszczęśliwych małżeństwach i coraz bardziej się zastanawiam, o co w tym chodzi. I czy w ogóle chcę wychodzić za mąż :) Pewnie mógłbyś sobie dłużej i głębiej porozmawiać z Rafałem - jako ktoś w podobnej sytuacji do niego. Ja, niejednokrotnie, jako jego "przyjaciółka" - choć się staram, to pewnie i tak nigdy tego do końca nie zrozumiem. Mogę też napisać całą rozprawkę na temat: "kim są DDA?" - Twoja żona boi się bliskości. To nie jest żaden temat do szyderstwa, to jest ogromnie smutne, jak alkohol wpływa na społeczeństwo i to "uszkadzając" każde kolejne pokolenie. Nie tyle tych aktywnych, co tych biernych, a najczęściej niewinnych. Dzieci. Tyle że one dorastają... stają się matkami, żonami - i nie ma już dla nich takiej empatii, chociaż są poranione bez względu na to, jak wiele lat mają. Generalnie to ciężko winić ludzi, że mają swoje wady, kiedy część z nich nawet nie zależy od nich. Ciebie też nie winię, że pragniesz czegoś innego niż byś chciał. Zrobisz z tym, co zechcesz, tylko, błagam - szacunek dla tej drugiej strony przeważa. To "minimum". Porozmawiaj z nią też, przede wszystkim. zapytał(a) o 21:08 Zakochałam się w chłopaku przyjaciółki co robić? J- mój wymarzony chłopakW- moja najlepsza przyjaciółkaChodziliśmy razem do klasy przez całą podstawówkę. Ja, J i W. Przyjaźniliśmy się we trójkę, jednak wszystko zmieniło się w te wakacje. J i W zaczęli się często spotykać mimo, iż dzieliło ich wiele kilometrów. Chcieli, abym ja też się z nimi widywała, jednak ja w wakacje miałam dużo obozów i wyjazdów dlatego wogóle nie mogłam, czego oczywoście żałowałam. Po wakacjach poszliśmy do gimnazjum: ja razem z J do tego samego, a W do innego. I nagle w październiku W oznajmiła mi, że ona i J ze sobą chodzą. Było to dla mnie jak grom z jasnego nieba, ale mimo zazdraści i smutku, gratulowałam jej i udawałam, że się cieszę. I właśnie wtedy uświadomiłam sobie że też go kocham. Mam dopiero 13 lat, ale ja byłam pewna, że zawsze go kochałam i był moją najbliższą osobą. Gdy potem codziennie widywałam go w szkole próbowałam mu jakoś pokazać, że go kocham. Próbowałam zrobić wszystko, abym się mu chociaż spodobała. Ale nie zauważał. Nie robiłam tego tak super, bo względem jego zawsze byłam okropnie NIEŚMIAŁA! Przez to zakochanie. Nawet na imprezie szkolnej, gdy nie było W tak magicznie nam się mnie za rękę w jednym ze zbiorowych tańców. Przytulił mnie wtedy. I wydawało mi się przez chwilę, że jestem dla niego najważniejsza. Ale niestety, następnego dnia do szkoły naszej przyjechała W i zaczęli sie z J przytulać. Miałam tego dość, więc w czasie weekendu wyznałam mu przez net co do niego czuję. Nie odpisywał kilka godzin. Jednak potem odpisał, że do mnie tego nie czuje, co ja i że to nic nie zmienia w jego relacjach z W. Gdy W dowiedziała się o moim wyznaniu do J, odpisała mi tak, cytuję: ,,nie widzisz, że ja i J się bardzo zbliżyliśmy przez te wakacje i byliśmy dla siebie najważniejsi". Następnego dnia w szkole żartowaliśmy jak dawniej z J i było tak jak dawniej. Gdy jednak chciałam zacząć temat wyznania, odchodził mówiąc że ma coś do załatwienia. Gdy potem na przerwie nie wytrzymałam i weszłam na konto W bo znałam jej hasło, zobaczyłam jej wszystkie rozmowy z J. J pisał tam, że W nie może się ze mną równać, że jestem dnem i to wyznanie nic nie zmienia w ich relacjach i uczuciach. Tak się zasmucilam, że dostałam załamania nerwowego. W życiu tak źle się nie czułam. Od razu wtedy wybiegłam ze szkoły na śnieg i biegłam prosto na tory kolejowe. Na szczęście za mną popędziła koleżanka i zdążyła mnie uspokoić. Cała się trzęsłam, płakałam. Chciałam sie wtedy zabić. Naprawdę. Tak nagle, pod wpływem emocji. I teraz wiem, że nie mam szans. Tysiące nieprzespanych nocy i przepłakanych dni po szkole. Nie odzywam się ostatnio do niego, tylko czasem. Powiedział, źe mnie nigdy nie pokocha. Ale najgorsze jest to, że moje uczucie nie zmienia się w nienawiść, tylko nadal go kocham, ale jeszcze mocniej. Juz się poddałam. To było bez sensu. Myślałam, że to minie, ale nie. Nie potrafię się odkochać, a moje relacje z W są raczej napięte. A tak bym chciała cofnąć czas. Może wtedy mogłabym o niego zawalczyć i być pierwsza. Ale nie. Proszę bardzo o pomoc :(( boję się, że znowu będę mieć takiego doła. Że coś sobie zrobię. On nie jest w moim typie. Ja jestem okropnie nieśmiała, a on wygadany i czarujący chodź niższy ode mnie, ja pryszczata... Bardzo proszę o radę :'( Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 21:16 Skoro tak o tobie powiedział swojej dziewczynie to jest raczej debilem. Jak można o kimś mówić, że jest dnem?! Ten koleś to cham nie warty twoich uczuć. Przyjaciółka a raczej "przyjaciółka" też nie lepsza. Zamiast cię choc trochę obronić przed jego durnymi tekstami jest zapatrzona w niego jak w obrazek. Uwierz mi, że nie są warci by mieć z tb jakikolwiek kontakt. Lepiej ich unikac, ignorować, zablokować na fb. Jesteś młoda to poznasz innego i lepszego chłopaka i jeszcze 100 razy lepsza przyjaciółkę. A tymi nie warto się przejmować. Młod@@ odpowiedział(a) o 21:16 kiedys znajdzie sie taki ktos kto Cię pokocha,. Bardzo ci współczuje,mam tak samo ;(( Niestety nawet moja przyjaciółka to teraz eks-przyjaciółka ;(( Może sobie pogadamy, i wymyślimy coś żeby nie być cały czas przygnębione. Mam nadzieje że pogadamy o tym ☺♥ nielubie zbytnio radzic w takich sprawach,bo zawsze można żle doradzić,ale ja uważam,że albo należy rzucić koleżanke i o niego walczyć,albo dać sobie z obojgiem spokuj i zająć sie kimś innym...ja to mam szczęście,że mam takiego wspaniałego chłopca,który mi nigdy nic przyktego niepowie ola1s7 odpowiedział(a) o 21:25 to nie jest zakochanie tylko zauroczenie (chwilowe) minie zanim się obejrzysz zajmij się bardziej przyziemnymi sprawami (np. pryszczami o których wspomniałaś w opisie :-) ) ten jeden jedyny sam ciebie znajdzie POZDRAWIAM ( A TAK MIĘDZY NAMI KOBIETAMI to miłość sama przjdziesz zobaczysz bo czasami nasiono wyrośnie i bez podlewania;-) blocked odpowiedział(a) o 14:43 Zeswataj w niespodziewany sposób przyjaciółkę z innym chłopakiem, będzie trudno ale dasz radę :) Uważasz, że ktoś się myli? lub fot. Adobe Stock Po rozwodzie i wyprowadzce z domu, moje życie bardzo się zmieniło. W firmie wziąłem dodatkowe obowiązki i nie miałem najmniejszej ochoty na życie towarzyskie. Nawet na spotkania z kumplami w knajpach. W zupełności wystarczył mi samotny browarek przed snem. Z czasem jednak zacząłem odczuwać bezsens takiego życia, zwłaszcza że byłem facetem dopiero po czterdziestce i wciąż jeszcze miałem swoje marzenia i pragnienia. Więc z czasem zacząłem spotykać się z różnymi dziewczynami, ale jakoś nie mogłem natrafić na taką, która by mi się naprawdę spodobała. Dopiero ta Magda Poznałem ją na forum internetowym. Podobały mi się jej spostrzeżenia, pełne humoru i radości życia wypowiedzi na różne tematy. Chociaż sama była kobietą po przejściach i to nie byle jakich. Zaczęliśmy do siebie pisać, potem rozmawiać przez telefon i trwało to dobrych kilka miesięcy. Mimo że spędzaliśmy ze sobą sporo czasu na tych komunikatorach, poznawaliśmy się coraz lepiej, to jednak tak do końca jeszcze się nie znaliśmy, bo nie widzieliśmy się na żywo. Głównie dlatego, że dzieliła nas duża odległość. Ona była przysłowiową córką rybaka z Kaszub, a ja góralem z dziada pradziada. I chociaż kilkakrotnie planowaliśmy spotkanie gdzieś w połowie drogi, w ostatniej chwili zawsze coś na przeszkodziło. A spotkać się z nią miałem wielką ochotę. Magda była atrakcyjną kobietą, mogącą się spodobać nawet najbardziej wybrednemu mężczyźnie, a ja znowu taki za bardzo wybredny nie byłem. Zdjęcia, które mi przesłała zrobiły na mnie spore wrażenie. I wreszcie nadarzyła się prawdziwa okazja, nie mogłem jej przepuścić. Firma wysyłała mnie w delegację na drugi koniec kraju, do miasta oddalonego zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, gdzie mieszkała Magda. Natychmiast do niej zadzwoniłem. – Witaj, mój przyjacielu z gór – usłyszałem jej lekko zaspany głos. – Ojej, chyba cię obudziłem, przepraszam – poczułem wyrzuty sumienia. – Ale koniecznie muszę ci coś powiedzieć. Magda była pielęgniarką w szpitalu, często brała nocne dyżury, bo chodziła jeszcze na jakieś kursy. – Właśnie zamierzałam wstać – potężnie ziewnęła. – Mów, co u ciebie, góralu. – Same dobre rzeczy – zacząłem jej opowiadać o swojej delegacji, o tym, że możemy się wreszcie spotkać, bo będę niedaleko niej i jak pozałatwiam sprawy służbowe, to wpadnę do jej miasteczka. Prawdę powiedziawszy, oczekiwałem wielkiego aplauzu z tamtej strony, w komórce jednak zaległo milczenie. – Hej, jesteś tam? – przynagliłem ją, trochę zdziwiony tą ciszą. – Jestem, jestem, ale myślę – usłyszałem. – Bo wiesz, że ja nie mam za bardzo warunków na spotkanie, w domu jest małe dziecko… – urwała. Przecież doskonale wiedziałem, że Magda nie ma swojego mieszkania. Po rozwodzie przeprowadziła się do swojej koleżanki z pracy, też pielęgniarki, wychowującej samotnie czteroletniego synka. Miała u niej swój pokój, zajmowała się też małym, pomagała Alicji. Nawet tak ustalały swoje grafiki dyżurów w szpitalu, żeby zawsze jedna z nich mogła być w domu. Zwłaszcza że mały, chociaż chodził do przedszkola, często chorował. Rozumiałem więc jej sytuację. – Magda, co ty, przecież znasz mnie nie od dzisiaj i wiesz, że ci się nie zwalę na głowę do domu i to nie twojego jeszcze – roześmiałem się. – Spotkamy się w kawiarni, napijemy wina, wreszcie będę mógł cię uścisnąć, może nawet pocałować – zawiesiłem głos. – Wynajmę pokój w jakimś hotelu, będzie fajnie, zobaczysz. – No tak, masz rację, na pewno będzie fajnie – odparła, ale znowu nie usłyszałem w jej głosie entuzjazmu. Czyżby obawiała się spotkania ze mną? Podobałem się jej, tyle razy mi mówiła, że wyglądam na przystojnego faceta, że świetnie się dogadujemy i w ogóle… No więc, o co jej mogło chodzić, ona przecież też mi się podobała i to jeszcze jak! Chciałem jak najszybciej ją zobaczyć, wziąć w ramiona, poczuć zapach jej perfum, ciepło jej ciała. Pragnąłem tej kobiety jak diabli i wiedziałem, że już niedługo wszystkie moje oczekiwania wobec niej mogą się spełnić. Spotkaliśmy się na starym mieście, w urokliwej, przytulnej kafejce. Patrząc na kobietę siedzącą naprzeciwko mnie, nie wierzyłem własnemu szczęściu. Na żywo była jeszcze ładniejsza niż na zdjęciu, miała w sobie to coś, trudno to nazwać..., coś, co przyciągało mnie jak magnes. Miała idealną wręcz figurę, duży biust, widoczny pod obcisłym sweterkiem, wielkie zielone oczy, włosy rozrzucone na ramionach, wąskie dłonie z długimi palcami… I ten głos, wibrujący radością, optymizmem, śmiechem. To wszystko, co najbardziej podobało mi się w kobiecie. Po dwóch godzinach rozmowy wydawało mi się, że znam ją od zawsze, że była w moim życiu od dawna, i miałem nadzieję, że zechce w nim pozostać. W mojej głowie powstawał już plan na dzisiejszą noc – mój pokój hotelowym, szampan, chwile pełne uniesień i szalonego seksu. Tak bardzo chciałem, żeby spędziła tę noc razem ze mną... Jednak po jakimś czasie Magda rozwiała moje marzenia. Spojrzała w pewnej chwili na zegarek i westchnęła. – Jest wspaniale, naprawdę, nawet nie sądziłam, że tak nam szybko upłynie czas – pocałowała mnie w policzek. – Strasznie cię przepraszam, ale mam dzisiaj nocny dyżur, za chwilę muszę lecieć, przygotować się jeszcze… – Chyba żartujesz – popatrzyłem na nią zdumiony, poczułem się tak, jakby wymierzyła mi policzek. – Myślałem, że spędzimy razem więcej czasu, tę noc, że ty też tego chcesz. – No przecież świat się nie kończy na dzisiejszym wieczorze, prawda? – śmiała się, patrząc na moją minę. – I jutro też jeszcze nie wyjeżdżasz, więc wszystko przed nami – pochyliła się nade mną tak, że musnęła piersiami moje ramię, pocałowała mnie znowu, tym razem w usta, szybko, przelotnie. Poczułem zapach jej ciała, zrobiło mi się gorąco… – Sorry, ale muszę już lecieć. Nawet nie zdążyłem jej zaproponować, że ją odprowadzę, a już jej nie było. Zostałem sam przy stoliku. Zamówiłem dużą wódkę, bo jakoś się musiałem znieczulić, jeden browarek nie wystarczyłby mi tym razem. Dwie godziny później siedziałem już przed telewizorem w pokoju hotelowym, gdy odezwała się komórka. Na wyświetlaczu pojawiło się imię: Magda. Na moment zabłysła mi nadzieja, że może udało się jej zamienić w ostatniej chwili ten dyżur i noc będzie nasza. Jednak moja radość nie trwała długo. – Ja cię przepraszam, naprawdę – usłyszałem jej zmartwiony głos. – Alicja ma problemy, nie może poradzić sobie z kranem w kuchni, wciąż leje się woda, nie mógłbyś podjechać do niej i zobaczyć, bo już późno, nie znajdzie żadnego speca, a ty przecież znasz się na hydraulice – mówiła szybko, zdenerwowana. – Pewnie, że znam się – odparłem, ale bez większego entuzjazmu. Bo jednak perspektywa grzebania się w cieknącym kranie nie była zbyt zachęcająca. Ale co miałem robić, nie mogłem odmówić Magdzie. – Mogę zobaczyć, w czym rzecz, ale ja nie mam żadnych narzędzi… – Alicja ma wszystko, zostało po jej mężu – zapewniła Magda. – Zapisz sobie adres, ja już jej mówiłam, że do ciebie zadzwonię, więc spokojnie, otworzy ci, tylko się pospiesz, ta woda wciąż się leje. Rozłączając się, pomyślałem, że los nade mną czuwał, że na tej jednej wódce się tylko skończyło. Bo co ja bym Magdzie powiedział, gdybym się w tej knajpie lepiej zaprawił. Jak nic, straciłbym w jej oczach. Drzwi otworzyła mi wysoka brunetka, na pierwszy rzut oka bardzo atrakcyjna kobieta, w krótkiej, obcisłej spódniczce, odsłaniającej wysoko uda. Miała świetne nogi, tego nie dało się nie zauważyć, nawet w słabo oświetlonym korytarzu. I przyszło mi do głowy, że ci faceci chyba nie wiedzą, co robią, że zostawiają takie laski, jak Magda i ta jej przyjaciółka. No ale prawdę powiedziawszy, moja eksżona też była niczego sobie… – Ty jesteś pewnie Karol – kobieta wyciągnęła do mnie rękę. – Tyle o tobie słyszałam od Magdy – uśmiechnęła się. – Ale wchodź dalej, ten cholerny kran nie chce się zamknąć – pociągnęła mnie lekko w głąb mieszkania. Korytarz był ciemny i długi, mieszkanie należało chyba jeszcze do tych przedwojennych. – To jest pokój Magdy – wskazała na lekko uchylone drzwi. – Ten mojego synka, śpi już i wreszcie moje królestwo – machnęła ręką w stronę oświetlonego słabym blaskiem małej lampki sporego pokoju, w którym włączony był telewizor. – Bardzo ładne mieszkanie – odparłem kurtuazyjnie, nie bardzo rozumiejąc, po co ona mi to wszystko pokazuje. W kuchni rzeczywiście z kranu lała się woda, cienkim strumyczkiem. Podszedłem bliżej, od razu się zorientowałem, że coś jest nie tak z uszczelką. – Masz jakieś narzędzia, klucze? – spytałem kobietę. – Jasne, zostały w spadku po byłym mężu – zaśmiała się i pochyliła się do najniższej szuflady. Jej spódniczka podjechała jeszcze wyżej, a wypięta pupa stanowiła całkiem przyjemny widok. – To ty teraz sobie usiądź wygodnie przed telewizorem, a ja biorę się za robotę – uśmiechnąłem się. – No co ty, przygotuję ci jakąś kolację, pewnie zgłodniejesz, jak skończysz – zaczęła się kręcić po kuchni. Z kranem nie było większego problemu, wystarczyło tylko docisnąć mocniej uszczelkę i solidnie go dokręcić. Ale przy okazji sprawdzając resztę, zauważyłem, że rura odpływowa jest wilgotna, jakby była nieszczelna. – Zobacz, za chwilę z tego też poleje ci się woda – powiedziałem. – Przyjrzę się temu, może wystarczy silikon – zauważyłem tubę tego uszczelniacza w skrzynce z narzędziami. Położyłem się na plecach i wsunąłem do środka szafki, żeby lepiej zlokalizować miejsce przecieku. Ale teraz, gdy z kranu już nie ciekło, nie widać było, gdzie z rury wypływa woda. – Odkręć kran – poprosiłem Alicję. – Dam ci znać kiedy – wsunąłem się głębiej w szafkę. – No, teraz – powiedziałem, obserwując uważnie złącze rury. Nawet do głowy mi nie przyszło, że ta kobieta wykona moje polecenie w taki właśnie sposób. Stanęła w tej swojej krótkiej spódniczce w rozkroku, prawie tuż nad moją głową. Słyszałem, że odkręciła kran, pod palcami, trzymającymi rurę poczułem po chwili wilgoć, ale mój wzrok nie schodził ze skrawka białego materiału majtek, między jej nogami, który więcej odsłaniał niż zasłaniał. Poczułem, jak robi mi się gorąco… I to nie tylko na twarzy. – No i jak, widzisz, gdzie cieknie? – usłyszałem głos Alicji. Poruszyła się przy tym tak, że dotknęła stopą mojego ramienia, a potem szyi. Jej uda się rozsunęły lekko, zobaczyłem miedzy nimi więcej, niż mogłem sobie kiedykolwiek wyobrazić… – Widzę – odparłem cicho. I sam nie wiem, jak to się stało, ale moja ręka powędrowała w górę, dotknąłem lekko jej uda, przesunąłem ją wyżej. Nie zaprotestowała, a nawet jakby mnie zachęciła, śmiejąc się cichutko. Nie wytrzymałem. Zerwałem się z podłogi, wziąłem ją w ramiona, pocałowałem. – Karol, no co ty – patrzyła na mnie przekornie, ale w jej oczach widziałem zaproszenie, jej rozchylone usta jakby czekały... Wziąłem dziewczynę na ręce, zaniosłem do jej pokoju, położyłem na łóżku. Jeszcze tylko wyłączyłem pilotem telewizor… Była czwarta rano, gdy Alicja mnie obudziła. Zdumiony patrzyłem na tę kobietę, pochylającą się nade mną. Miała zmęczoną twarz, w jej oczach nie było uśmiechu, już nie wydawała mi się taka atrakcyjna jak wczorajszego wieczoru. – Chyba powinieneś już iść – powiedziała. – Fajnie było, jesteś super facet, ale chyba nie mój, prawda? W tym momencie dopiero dotarło do mnie, co się stało. Przyjechałem do Magdy, dziewczyny, w której byłem prawie zakochany, a przespałem się z jej przyjaciółką. O kurde, ale się porobiło… – Nie powiesz Magdzie, prawda? – popatrzyłem z niepokojem na Alicję, ubierając się w pośpiechu. – Uciekaj już – potrząsnęła głową. – Jasne, że nic nie powiem. Nie czułem się dobrze, męczył mnie moralny kac. Ale w końcu to była tylko jedna noc, miałem nadzieję, że Magda nigdy się o niej nie dowie. Odsypiałem jeszcze tę noc, gdy zadzwoniła Magda. Zaprosiła mnie do siebie na kawę, przepraszając jednocześnie, że wczorajsze nasze spotkanie nie było takie, jakiego się spodziewałem. Odetchnąłem z ulgą, więc Alicja nie wygadała się jednak. Zebrałem się szybko, chciałem ją zobaczyć zaraz, natychmiast. Gdy otworzyła drzwi, spojrzała na mnie ze zdziwieniem. – Nie spodziewałam się, że będziesz tak prędko – popatrzyła na krótki szlafroczek, w który była ubrana. – Nockę w pracy miałam ciężką, odsypiałam, nie zdążyłam jeszcze się przebrać – ziewnęła. – Przecież jesteś u siebie, możesz chodzić nawet nago – zażartowałem. Magda była tak seksowna w tym skąpym ciuszku, tak ładnie się poruszała, podając mi kawę. Gdy się schyliła nad stolikiem, szlafroczek rozchylił się, zauważyłem, że nie miała na sobie stanika. I chyba nic innego też nie… Dreszcz przeszył moje ciało. Uśmiechnąłem się do niej, ona odpowiedziała tym samym, ocierając się lekko biodrem o moje ramię. – Dziękuję za ten kran – powiedziała ciepło. – Nie wiem, jakby Ala poradziła sobie bez ciebie, byłeś lepszy niż pogotowie remontowe. – To nic wielkiego, ja jestem taka złota rączka, wszystko chyba potrafię naprawić – odparłem z dumą. – To może zerkniesz do kontaktu w moim pokoju, coś nie łączy, musiałam kompa na przedłużaczu podłączyć – powiedziała Magda. Zepsuty kontakt był pod ciężkim biurkiem, na szczęście jakoś udało mi się wczołgać pod nie, z kilkoma narzędziami. Po chwili zorientowałem się, że będzie mi potrzebny jeszcze jeden śrubokręt. – Kurde – mruknąłem pod nosem ze złością, bo to znaczyło, że znowu się muszę gramolić pod biurko. – Stało się coś? – spytała Magda, podchodząc do mnie. – Nie zabrałem wkrętaka krzyżakowego, a będzie potrzebny – odparłem, unosząc głowę. – Może mi podasz, jest w skrzynce, taki żółty… Nie wiem, czy zrobiła to specjalnie, ale pochyliła się nad skrzynką z narzędziami w taki sposób, że jej krótki szlafrok odsłonił wszystko to, co miała pod nim. A było na co patrzeć, jej pośladki były wyjątkowo zgrabne… I nie tylko pośladki. W życiu nie usunąłem tak szybko żadnej awarii Po kilku minutach kontakt był naprawiony, a ja stałem przed Magdą, obejmując ją i tuląc do siebie. Nie stawiała oporu, chyba czekała właśnie na ten gest z mojej strony. Jednym ruchem rozwiązałem pasek jej szlafroczka, zsunąłem jej go z ramion, z szelestem opadł na podłogę. Całując ją, pociągnąłem kobietę na łóżko… Następne dwie godziny spędzone z Magdaleną, były spełnieniem wszystkich moich marzeń i pragnień, jakie z nią łączyłem. Żegnając się z nią później, obiecałem, że wrócę, jak będę mógł najszybciej, nie czekając na okazyjną delegację. A Magda uśmiechała się tylko, patrząc mi w oczy, głowę miała lekko przechyloną w bok, jakby z przekorą. Taką ją zapamiętałem. Odtwarzałem ten obraz w pamięci przez całą powrotną drogę do domu, nocnym pociągiem. Ale dreszcze mnie przechodziły na samo wspomnienie chwil spędzonych z tymi dwiema kobietami. No przecież nikt by mi nie uwierzył, żaden z kumpli, gdybym im opowiedział, co mi się przydarzyło. Liczyłem na tak niewiele, a dostałem aż tyle. I jakoś tak się dumnie i wspaniale poczułem. Postanowiłem to powtórzyć w niedługim czasie. Oczywiście tylko z Magdaleną. Kubeł z zimną wodą w postaci maila od Magdy szybko ostudził moje zapały. W wiadomości zatytułowanej „Test” pisała mi, że zarówno jej małżeństwo, jak i Alicji rozpadły się z powodu zdrad ich mężów. I obie postanowiły być bardzo ostrożne w szukaniu tego miodku, jakim są na pewno mężczyźni, bo co za słodko, to niezdrowo i chciały być pewne uczuć swojego następnego faceta. Więc każdy ewentualny kandydat na partnera poddawany był testowi. I niestety, ja tego testu nie przeszedłem pomyślnie, za wiele słodyczy we mnie było i zbyt chętnie nią szafowałem. Ale że jestem fajnym facetem i w końcu naprawiłem im w domu kilka rzeczy, więc dostałem więcej, niż przewidywał test… Pomyślałem, że dobrze chociaż, iż jeszcze nie zacząłem się chwalić przed kumplami tymi podbojami. Ale dostało mi się słusznie. Szkoda tylko, że nasz kontakt z Magdą urwał się po tym wszystkim, bo ona rzeczywiście mi się podobała. Więcej prawdziwych historii:„Myślałem, że mamy szansę na wspólną przyszłość, ale ona wykorzystała mnie, by odegrać się na swoim chłopaku”„Matka nauczyła mnie, że miłość to bajka dla głupich. Krzywdzę partnera i jego córkę, bo tak sama zostałam wychowana”„Byłam starą panną, zostałam samotną matką. Po kilku latach szczęścia los znów zabrał mi wszystko, co miałam”„Przyjaciółka kazała mi sprawdzić, czy narzeczony ją zdradza. Zakochałam się w nim i nie mam skrupułów, by go odbić” fot. Adobe Stock, dark_blade Wszystko zmieniło się, kiedy Aśka wyjechała ze znajomymi ze studiów na Mazury. Wróciła rozanielona i zakochana. Mówiła tylko o Wojtku, którego poznała podczas wakacji. Twierdziła, że są sobie przeznaczeni. Tyle że gdy go poznałam, poczułam, że on właśnie mnie jest przeznaczony… – To moja najlepsza przyjaciółka, Justyna – Asia przedstawiła mnie, gdy spotkałyśmy się na kawie. – A to mój Miś – czule pocałowała przystojnego, wysokiego blondyna. – Cześć, miło cię poznać – wyciągnął do mnie rękę, a ja natychmiast poczułam, że przyspiesza mi puls. Wcale tego nie chciałam! Bo jak to, zakochać się w chłopaku najlepszej przyjaciółki. To tylko zauroczenie, szybko minie – tłumaczyłam sobie. Przyjęłam strategię jak najczęstszych kontaktów. Uznałam, że jeżeli napatrzę się na Asię i Wojtka, jacy są szczęśliwi, dotrze do mnie, że on jest jej i przejdzie mi to niedorzeczne uczucie. Jednak wcale to nie zadziałało. Wojtek coraz bardziej mi się podobał. Zaczęłam ich unikać. Doszłam do wniosku, że tylko to mogę zrobić. Widok ich dwojga stawał się dla mnie nie do wytrzymania. – Czy ty nie lubisz Wojtka? – dopytywała Asia. – Nie, dlaczego pytasz? – Wyraźnie nas unikasz. Czy on naraził ci się czymś? Przecież nie mogłam jej powiedzieć! – Czuję się z wami jak piąte koło u wozu – próbowałam się tłumaczyć. – Lepiej widujmy się we dwie. Aśce trudno było się wyrwać samej na spotkanie ze mną. A jak już do tego doszło, to i tak mówiła tylko o swoim związku. I moje męczarnie trwały nadal. Kiedy skończyłyśmy studia i zaczęłyśmy szukać pracy, szczęśliwie miałam pretekst, by wymawiać się brakiem czasu. I tak nasze kontakty się rozluźniały. Zatrudniłam się w przedszkolu. Praca pochłonęła mnie do tego stopnia, że przez pewien czas nie myślałam o mojej nieodwzajemnionej miłości. Mijały miesiące. Telefony od Asi były coraz rzadsze. Pisała do mnie sms-y, na które z reguły nie odpisywałam, zostawiała wiadomości na automatycznej sekretarce, które ignorowałam. Pewnego dnia dostałam propozycję od innego operatora telefonii komórkowej i zdecydowałam się zmienić sieć. – Czy chce pani zostawić stary numer telefonu? – zapytała dziewczyna w biurze obsługi klienta. Wahałam się chwilę. – Nie. Wolę nowy – odparłam. Nie podałam numeru Aśce. Ona w końcu dała sobie spokój. I tak zniknęli oboje z mojego życia. Jednak tylko fizycznie. Wojtka nadal miałam w sercu. Pewnego dnia na ulicy spotkałam Asię. Nie widziałam jej ponad dwa lata. Miała ogromny brzuch! Na ten widok aż zakręciło mi się w głowie. – Siódmy miesiąc – powiedziała z uśmiechem, widząc moją zaskoczona minę. Brakowało mi tchu. Traciłam nadzieję na wspólne życie z Wojtkiem. W głębi duszy liczyłam chyba na to, że oni się rozstaną, a ja będę w końcu mogła z nim być. Na co liczyłaś, idiotko?! – upominałam sama siebie w duchu. – Dobrze się czujesz? – zapytała Asia. – Wyglądasz blado. – Tak… – odparłam słabo, usiłując wymyślić jakiś pretekst, pod którym mogłabym się szybko ulotnić. Niestety, tak kręciło mi się w głowie, że nie mogłam pozbierać myśli. – Justyna? – dotarło do mnie. – Pytałam, co u ciebie słychać. Chyba naprawdę coś ci dolega. Poczekaj chwilę. Zaraz będzie tu mój mąż Darek. Może podwieziemy cię do domu. Mieszkasz tam, gdzie kiedyś? – Darek?! – spojrzałam na nią pytająco. – Tak. Pobraliśmy się, jak tylko okazało się… – pogładziła się z dumną po brzuchu. – A co z Wojtkiem? – nie rozumiałam. – Rozstałam się z nim zaraz po studiach. Nie pasowaliśmy do siebie. On taki spokojny. Nie mój temperament – powiedziała. – Darek to co innego. Wulkan energii! – puściła do mnie oczko. – Co się z tobą działo? Nie mogłam się dodzwonić, chciałam cię zaprosić na ślub. A na Facebooku oczywiście cię nadal nie ma! Planowałam podjechać do twoich rodziców, ale jakoś tak wyszło… Człowiek taki zalatany… Ciąża, wesele… – Zmieniłam numer – wydukałam. – Mogłaś podać nowy – odparła z przekąsem, ale zaraz się rozpromieniła. – O! Idzie Darek! Kochanie, poznaj Justynę. Źle się czuje. Podrzucimy ją do domu, mieszka niedaleko. Po drodze Asia opowiadała o tym, że spodziewa się córeczki, i zastanawia się nad imionami dla niej. Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim blokiem, wysiadła ze mną. Miała w ręce komórkę. Skoro pytał ją o mnie, nie ma co marnować czasu, muszę się z nim skontaktować, może jest jeszcze szansa dla nas? – To podaj w końcu ten numer. Zadzwonię jeszcze przed rozwiązaniem, to wypijemy razem kawkę. Wyrecytowałam ciąg liczb. – A! I zadzwoń do Wojtka. Na stary numer. Spotykam go czasem. Pytał, czy mam namiar na ciebie. To pa! – wsiadła do samochodu i odjechała. Z emocji było mi słabo i sucho w gardle. Dotarłam do mieszkania i obmyłam twarz zimną wodą. Potem wypiłam całą szklankę duszkiem. I opadłam ciężko na kanapę. Wojtek chciał się ze mną skontaktować! Trzeba natychmiast działać, szkoda czasu. Złapałam za komórkę i odnalazłam jego numer. – Halo? – usłyszałam znajomy, ukochany głos. – Tutaj Justyna… – sama nie wiedziałam, co chcę powiedzieć. – Justyna? Ojej! – zawołał i wyraźnie usłyszałam w jego tonie uśmiech. – Rany! Ale świetnie, że dzwonisz. Chciałem się z tobą skontaktować, tylko nie miałem pomysłu jak. Możemy się spotkać? Kiedy miałabyś czas? – zapytał. – Może teraz? – wypaliłam, zanim pomyślałam. Trochę pożałowałam braku hamulców, ale z drugiej strony, nie mogłam czekać. Chciałam wiedzieć jak najszybciej, dlaczego on mnie szukał. – Okej – zaśmiał się Wojtek. – Podaj adres. Na szczęście zanim przyjechał, zdążyłam zrobić makijaż , poprawić włosy i się przebrać. – Sama tu mieszkasz? – zapytał, wchodząc i rozglądając się. – Tak. – Zaskoczyłaś mnie swoim telefonem. Nie mam nic takiego pilnego. Po prostu kiedy spotykałem się z Asią, cały czas miałem wrażenie, że spotykam się nie z tą przyjaciółką. Ale nie wiedziałem, jak z tego wybrnąć. I jak się rozstaliśmy, pomyślałem, że może zaprosiłbym cię na kawę… – To zaproś! – odparłam. Byłam już pewna, że warto było czekać – wszystkie moje marzenia nareszcie się spełnią. Czytaj także:„Czułam się jak chomik biegający w kole. Domowe obowiązki spędzają mi sen z powiek, a ja nie mam prawa być zmęczona”„Zakochałam się w nowym sąsiedzie, lecz on wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. To wcale nie na mnie mu zależało”„Żona narzeka na zmęczenie, a przecież nic nie robi, tylko siedzi w domu z córką. Co to za problem zająć się dzieckiem?”

zakochałam się w chłopaku przyjaciółki